Pętle po osiedlach - sprinty

Piątek, 18 maja 2012 · Komentarze(0)
Kategoria 0-50, Interwały
Niestety ten tydzień to ciągły brak czasu, w weekend też prawdopodobnie nie zrobię treningu. Ale dzisiaj po 19:00 udało mi się wyjechać. Zrobiłem 6 pętli po osiedlach w mieście. Na każdym okrążeniu, za wyjątkiem pierwszego, robiłem około 2-minutowe sprinty na ulicach Cisowa i Gliniana z kadencją >110. No i dzięki temu pomimo krótkiej jazdy udało mi się zmęczyć :)

Protokół Tabaty

Środa, 16 maja 2012 · Komentarze(0)
Kategoria 0-50, Interwały
Zrobiłem sobie znowu "Tabatę", jednak tym razem zacząłem nieco lżej - 2 pierwsze powtórzenia nie były na 100%, żeby te ostatnie już pojechać na maksa. Zrobiłem też 1 powtórzenie więcej niż ostatnio. Dzisiaj nieco mniej odczułem to ćwiczenie niż za ostatnim razem, ale być może pojechałem trochę lżej.

Dane tylko z Tabaty:
Dystans: 3,14km
Śr. prędkość: 43,00km/h
Śr. tętno: 192
Kadencja: 94

Wracając, dla sprawdzenia, pojechałem podjazd do Małoszyc. Jest całkiem fajny, ale zjazd jest dosyć niebezpieczny przez zakręty, przez które nie widać czy jedzie jakieś auto.
Na sam koniec zrobiłem jeszcze pętelkę po osiedlach w Lęborku.

"Górski" etap wokół Jeziora Żarnowieckiego

Niedziela, 13 maja 2012 · Komentarze(0)
Kategoria 100-150, w grupie
O 9:00 spod Różanej wyruszyliśmy w piątkę. Łukasz namówił mnie wcześniej na 150km, mimo obaw zgodziłem się, bo w końcu wypadało zrobić jakiś większy dystans. Byłem trochę nieprzygotowany, miałem raptem 1 500ml bidon, więc po drodze kupiłem jeszcze wodę i 2 banany. Po pewnym czasie dwójka zawróciła, a my we trzech (ja, Łukasz i kifor) pojechaliśmy dalej.

Pojechaliśmy dzisiaj dwa konkretne podjazdy: dawną premię Tour de Pologne - podjazd w kierunku Krokowej (nie taki straszny, chociaż dość sztywny) a chwilę później Pomorski Orlinek, słynny stromy podjazd, który rzekomo w pewnym miejscy ma 26% nachylenia. Był to naprawdę wymagający podjazd, ale nie wydaje mi się, żeby miał aż tak duże nachylenie (no chyba że na jakimś odcinku 10m :) )

Mimo tego całkiem mocno go odczułem i po nim moje nogi były jak kołki. Ale nie było jeszcze tak źle. Po pewnym czasie na jednym z wielu dzisiaj wzniesień zobaczyłem, że z tyłu został Łukasz i się zatrzymał. Zawróciłem więc zobaczyć co i jak. Okazało się, że wbił mu się kapsel w oponę, na szczęście nie doszło do przebicia. I od tamtego momentu już we dwójkę wróciliśmy do Lęborka.

Na 30km do "mety" zaczęły się u mnie problemy. Już trochę brakowało sił. Gdzieś w tych właśnie okolicach siadłem na koło Łukaszowi i holował mnie do domu. Chociaż wtedy jeszcze nie było tak źle, bo dawałem radę jechać jego tempem bez większego trudu. Prawdziwa męczarnia zaczęła się gdzieś w Garcegorzu (na szczęście było to już całkiem blisko). Puls nie przekraczał 125-130, każdy nawet nieiwelki podjazd sprawiał duże kłopoty. Ale całe szczęście udało się dojechać (wielkie dzięki dla Łukasza, który jechał razem ze mną i wspierał w tych trudnych chwilach).

Myślę, że na taki stan mogło mieć wpływ to, że się trochę przegrzałem (grubo się ubrałem, bo miała być kiepska pogoda a skończyło się na przyjemnym słoneczku) oraz to, że miałem tylko 1,2 litra płynów, z czego 700ml to czysta woda. Ale to tylko domysły :). Generalnie jestem zadowolony z jazdy, zwłaszcza że przez około 110km nie było praktycznie żadnych problemów a nie jechaliśmy tempem wycieczkowym.

Podjazdy - 3xDziechno

Czwartek, 10 maja 2012 · Komentarze(0)
Dzisiaj, jako że dawno nie ćwiczyłem podjazdów, zrobiłem siłowo 3 razy podjazd do Dziechna.
Fajnie dzisiejszy trening wygląda na wykresach :)

Mordownia - protokół Tabaty

Środa, 9 maja 2012 · Komentarze(0)
Kategoria 0-50, Interwały
Oj było ciężko. Jak wyjeżdżałem na trening to wiedziałem już czego się mogę spodziewać - rok temu raz spróbowałem wykonać to ćwiczenie, jednak wtedy nic z tego nie wyszło za bardzo.
Pojechałem na Słupsk i po 25 minutach rozgrzewki zrobiłem nawrót. Chwilę jeszcze spokojnie pokręciłem i się zaczęło! To nie jest trening, tylko rzeź :). A już po ćwiczeniu myślałem, że mi spłoną płuca. Masakra.
Postaram się częściej robić protokół Tabaty, bo ponoć efekty daje świetne, chociaż nie wiem czy dam radę, bo jednak jest to bardzo bolesne (a to tylko 50min treningu)

Dane tylko z Tabaty:
Dystans: 2,83km
Średnia prędkość 42,9 km/h
Maks. prędk.: 55,3 km/h (na prostej)
Średni puls: 195
Śr. kadencja: 98

Całkiem ciekawie się to prezentuje, zwłaszcza że 10-sekundowe przerwy były praktycznie bez pedałowania (lekko tylko kręciłem, ale bez naciskania).

Pętla przez Unieszyno

Poniedziałek, 7 maja 2012 · Komentarze(0)
Kategoria 0-50
Po czterodniowej przerwie pojechałem sobie pętlę przez Unieszyno (wersja leśna, obok jeziora Osowskiego).

Do Gdyni

Środa, 2 maja 2012 · Komentarze(0)
Kategoria 50-100
W Łebnie spotkałem się z Kacprem i razem dojechaliśmy już do Gdyni.

Pierwszomajowa setka - jezioro Jasień

Wtorek, 1 maja 2012 · Komentarze(0)
Kategoria 100-150, w grupie
Dzisiaj pod Różaną oprócz mnie zebrało się jeszcze tylko dwóch zawodników. Postanowiliśmy pojechać nad jezioro Jasień (nigdy wcześniej tam nie byłem). Tempo ustaliliśmy, że będzie w miarę spokojne.
Oj długo czekałem na taki wyjazd z grupką. W końcu obyło się bez szarpania, wyszedł fajny trening wytrzymałościowy. Dodatkowo pogoda tak jak i w ostatnich dniach bardzo dopisała. Miejscami dokuczał wiatr, ale to u nas norma.
Jedyne co mnie cały czas męczy to ból palców u stóp. Coś nie mogę się go pozbyć. Zawsze po około 2h się pojawia i mocno przeszkadza.

Niedziela w grupie

Niedziela, 29 kwietnia 2012 · Komentarze(0)
Kategoria 50-100, w grupie
Zebrało się nas sześciu i pojechaliśmy pętlę przez Łupawę i Czarną Dąbrówkę. Już na samym początku miał miejsce ostry zryw, kiedy to wyprzedzał nas motorower. Najpierw skoczył Marek, ja za nim. Jednak Marek po chwili odpuścił a ja postanowiłem gonić ten motorek :) Skończyło się na jakoś 40-50 sekundowym sprincie na maksa, ale udało się dojść tego "rajdowca" (tutaj osiągnąłem dzisiejszy maks. puls), więc zwolniłem i zacząłem czekanie na grupę. Co się okazało - Marek razem z kiforem też gonili ten motor, tuż za mną, więc podłączyłem się do tego dwuosobowego pociągu. No i udało się - motorowerzysta na komarku został przez nas wyprzedzony. Jednak nie powiem, kosztowało mnie to sporo wysiłku, bo po moim sprincie na maksa nie miałem czasu na odpoczynek i od razu zaczęła się druga gonitwa.
Dzisiaj w ogóle sporo było takich zrywów, jeszcze przed Czarną Dąbrówką chciałem pojechać 130km z kiforem, jednak zrezygnowałem. I w sumie dobrze zrobiłem, bo miałem pieniądze tylko na coś do picia, na jedzenie by nie wystarczyło. Poza tym tempo mnie mocno wymęczyło, nie widziałem możliwości przejechania dzisiaj takiego dystansu. Postanowiłem sam dobić do 100. Jednak i ten plan musiałem skorygować jakieś 5-10km przed Lęborkiem przez ból stóp. Właściwie palców. Muszę cofnąć trochę bloki, bo ten problem mam już od jakiegoś czasu w nowych butach. Tak więc skończyło się na 60km, ale i tak jestem zadowolony, bo tych kilka szarpnięć na pewno wejdzie w nogi :)
Dane nie są z całego przejazdu - stoper wyłączyłem jak czekaliśmy na Dominika i drugi raz jak czekaliśmy na Witka (tutaj to trochę trwało). Łącznie może jakieś 2km.

W końcu słońce

Sobota, 28 kwietnia 2012 · Komentarze(0)
Kategoria 50-100
Wreszcie można bez problemu było wyjść w letnich ciuchach, świetna sprawa. Pojechałem najpierw do Ulinii gdzie miałem spotkać się z mamą, potem wracając postanowiłem w Łebieniu skręcić na Łęczyce, gdzie stanąłem po coś do picia. Jechało się naprawdę dobrze, wiatr wyjątkowo nie dokuczał za mocno. W końcu zrobiłem sobie zdjęcie, które wstawię jako profilowe na bikestats :) Postanowiłem też, że wywalę z danych wycieczki na tym blogu pokazywanie %HRmax, bo to nie ma sensu - i tak nie wiem jaki jest ten mój max puls, jedynie mniej więcej jaki jest mój próg mleczanowy (a odnośnie progu mleczanowego, za niedługo będę musiał sobie zrobić test drogowy, bo może się nieco podniósł). Zostawię po prostu samą wartość pulsu.