Niedziela w grupie
Niedziela, 29 kwietnia 2012
· Komentarze(0)
Zebrało się nas sześciu i pojechaliśmy pętlę przez Łupawę i Czarną Dąbrówkę. Już na samym początku miał miejsce ostry zryw, kiedy to wyprzedzał nas motorower. Najpierw skoczył Marek, ja za nim. Jednak Marek po chwili odpuścił a ja postanowiłem gonić ten motorek :) Skończyło się na jakoś 40-50 sekundowym sprincie na maksa, ale udało się dojść tego "rajdowca" (tutaj osiągnąłem dzisiejszy maks. puls), więc zwolniłem i zacząłem czekanie na grupę. Co się okazało - Marek razem z kiforem też gonili ten motor, tuż za mną, więc podłączyłem się do tego dwuosobowego pociągu. No i udało się - motorowerzysta na komarku został przez nas wyprzedzony. Jednak nie powiem, kosztowało mnie to sporo wysiłku, bo po moim sprincie na maksa nie miałem czasu na odpoczynek i od razu zaczęła się druga gonitwa.
Dzisiaj w ogóle sporo było takich zrywów, jeszcze przed Czarną Dąbrówką chciałem pojechać 130km z kiforem, jednak zrezygnowałem. I w sumie dobrze zrobiłem, bo miałem pieniądze tylko na coś do picia, na jedzenie by nie wystarczyło. Poza tym tempo mnie mocno wymęczyło, nie widziałem możliwości przejechania dzisiaj takiego dystansu. Postanowiłem sam dobić do 100. Jednak i ten plan musiałem skorygować jakieś 5-10km przed Lęborkiem przez ból stóp. Właściwie palców. Muszę cofnąć trochę bloki, bo ten problem mam już od jakiegoś czasu w nowych butach. Tak więc skończyło się na 60km, ale i tak jestem zadowolony, bo tych kilka szarpnięć na pewno wejdzie w nogi :)
Dane nie są z całego przejazdu - stoper wyłączyłem jak czekaliśmy na Dominika i drugi raz jak czekaliśmy na Witka (tutaj to trochę trwało). Łącznie może jakieś 2km.
Dzisiaj w ogóle sporo było takich zrywów, jeszcze przed Czarną Dąbrówką chciałem pojechać 130km z kiforem, jednak zrezygnowałem. I w sumie dobrze zrobiłem, bo miałem pieniądze tylko na coś do picia, na jedzenie by nie wystarczyło. Poza tym tempo mnie mocno wymęczyło, nie widziałem możliwości przejechania dzisiaj takiego dystansu. Postanowiłem sam dobić do 100. Jednak i ten plan musiałem skorygować jakieś 5-10km przed Lęborkiem przez ból stóp. Właściwie palców. Muszę cofnąć trochę bloki, bo ten problem mam już od jakiegoś czasu w nowych butach. Tak więc skończyło się na 60km, ale i tak jestem zadowolony, bo tych kilka szarpnięć na pewno wejdzie w nogi :)
Dane nie są z całego przejazdu - stoper wyłączyłem jak czekaliśmy na Dominika i drugi raz jak czekaliśmy na Witka (tutaj to trochę trwało). Łącznie może jakieś 2km.
