Pojechałem dzisiaj do Gotętowa, przez Łęczyce do Łebienia i przez Garcegorze do Lęborka. W mieście zrobiłem jeszcze dwie pętle 5km. W sumie fajna trasa, mało dziur (z wyjątkiem jednego odcinka), chociaż trochę za krótka (ok. 35km). Wiatr dzisiaj był dość silny i mocno przeszkadzał. Coś dzisiaj puls masakrycznie wysoki, nawet przy lekkim kręceniu nie chciał zejść poniżej 170 - ciekawe dlaczego.
W sumie to dzisiaj nie miałem jechać, ale prognozy pogody na jutro (niezbyt dobre) i dzisiejsza pogoda (cieplutko) zmieniły plany :) Tak jak i wczoraj pojechałem dzisiaj dość mocno, zrobiłem kilka konkretniejszych zaciągów. Do Darżyna doleciałem ze sprzyjającym wiatrem, potem nawrót no i dużo cięższy powrót. Starałem się przez większą część jazdy trzymać wysoką kadencję no i po średniej to widać - 98. Ogólnie jestem zadowolony z dzisiejszej jazdy.
O 10 pod Różaną zebrała się mała grupka, jednak coś dzisiaj nie chciało się nikomu jechać... więc skończyło sie na jeździe spacerowym tempem przez Wicko, Maszewko, do Lęborka. Tak się rozleniwiłem, że zrezygnowałem z planowanej dalszej samotnej jazdy. Trochę szkoda takiej pogody, ale może to i dobrze, bo miałem 4 dni przerwy i takie spokojne rozkręcenie dobrze mi zrobi (chyba) :). A no i żeby nie było ciągle takiego zamulania, to depnąłem nieco mocniej w kilku momentach, na jednym podjeździe 400-500m cały pojechałem na stojąco i doszedłem do pulsu 201. Minusem tych "akcji" było to, że potem musiałem jechać 15-20km/h przez kilka minut żeby grupa doszła :)
Wybrałem się na trening i podczas jazdy drogą na Słupsk tuż za Lęborkiem dogonił mnie kifor więc postanowiłem schować się w cieniu i jechać razem z nim. No i nie powiem, tempo było jak dla mnie naprawdę mocne :). Ale udało się wytrzymać do końca. Cieszy mnie jedna rzecz, mianowicie że jeśli chodzi o podjazdy jest już całkiem dobrze, a będzie mam nadzieję jeszcze lepiej :). Takiego tętna średniego na takim dystansie to ja jeszcze nie miałem ;] A i przy okazji poznałem nowy świetny przejazd leśny do Dziechna.
Niedzielna jazda w grupie przez Potęgowo, Łupawę, Czarną Dąbrówkę i Cewice. Dzisiaj było trochę lżejsze tempo przez większość czasu, chociaż momentami szło całkiem ostro. Jechało mi się bardzo dobrze.
Jutro nie miałbym czasu na rower, więc pojechałem dzisiaj pomimo złej pogody. Trochę byłem niepewny czy podczas jazdy nie złapie mnie deszcz, ale nie złapał :) Jedynie miejscami pojawiała się lekka mżawka. Dawno już nie byłem w Słupsku, więc postanowiłem go odwiedzić. No i wyszły ładne 3h treningu.
Ostatni tydzień przechorowałem - grypa żołądkowa. Dzisiaj więc pierwszy trening po przerwie, w dodatku w nowych butach :). Różnica jest mocno zauważalna bo poprzednie były na mnie za duże i to dosyć sporo, przez co stopa latała do przodu i tyłu nawet jak zapinałem je na maksa. Teraz się to zmieniło i noga jest stabilna. Pojechałem do Poganic i z powrotem. Jechało się całkiem dobrze. Niestety garmin oszalał jeśli chodzi o przewyższenia, więc nie wpiszę (nie wiem, może taka nagła zmiana ciśnienia?).
Jako że od dzisiaj wolne od szkoły to trzeba było zrobić konkretniejszy dystans. Z drugiej strony zbliżają się święta i jest dużo do pomocy w domu; z tego też powodu wstałem o 7:00 i tuż po 8:00 byłem na rowerze. Miało to minusy, gdyż jak wyjeżdżałem temperatura była poniżej zera i ubrałem się ciepło, a jak wracałem było ponad 13 stopni i przez większość jazdy doskwierało mi gorąco.
Pojechałem wokół Jeziora Żarnowieckiego - ostatnio jechałem tamtędy rok temu i w dodatku z grupą, dlatego nie za dobrze pamiętałem drogę. Wczoraj zapisałem sobie trasę w Garminie, ale dzisiaj podczas jazdy okazało się, że coś poszło nie tak i nie miałem jej w urządzeniu. Trochę przez to pobłądziłem i nadłożyłem drogi. W końcu wyszło na to, że nie pojechałem przez Bychowo, Perlino i Łętowo tak jak planowałem. Prawdopodobnie dlatego z planowanych 110km wyszło 120km.
Co niezbyt często u nas spotykane wiatru prawie nie było :) Chociaż były miejsca, głównie przy jeziorze, gdzie trochę kręcił, ale nie był porywisty ani zbyt silny. Jak jechałem wzdłuż wschodniego brzegu, zobaczyłem fajny, zadbany pomost. Wjechałem na niego i zrobiłem sobie przerwę na bułkę z miodem.
Coś ta liczba 120 za mną chodzi, dokładnie tydzień temu też równe 120km wyszło :)
Wyjątkowo pojechałem dzisiaj na trening z rana, bo nie musiałem iść do szkoły. Zrobiłem 6 razy podjazd od Pogorzelic w stronę Unieszyna. Trochę ciężko było wejść na obroty tak o poranku, ale po pierwszym podjeździe doszedłem do siebie :). Najmocniej, ale też nie na maksa, pojechałem za piątym razem: 2,08km w 05:21, średnia 23,3 km/h, kadencja 77.
Niby mieszkamy na Pomorzu, ale jak się chce to można jednak sporo pokręcić pod górę. Garmin też coś dzisiaj nawalił, pokazuje średnie tętno 130 chociaż na wykresie widać, że praktycznie ani razu nie osiągnąłem tak niskiego tętna :) Prowizorycznie sam musiałem policzyć (średnia arytmetyczna z każdego międzyczasu).