Niestety ten tydzień to ciągły brak czasu, w weekend też prawdopodobnie nie zrobię treningu. Ale dzisiaj po 19:00 udało mi się wyjechać. Zrobiłem 6 pętli po osiedlach w mieście. Na każdym okrążeniu, za wyjątkiem pierwszego, robiłem około 2-minutowe sprinty na ulicach Cisowa i Gliniana z kadencją >110. No i dzięki temu pomimo krótkiej jazdy udało mi się zmęczyć :)
Zrobiłem sobie znowu "Tabatę", jednak tym razem zacząłem nieco lżej - 2 pierwsze powtórzenia nie były na 100%, żeby te ostatnie już pojechać na maksa. Zrobiłem też 1 powtórzenie więcej niż ostatnio. Dzisiaj nieco mniej odczułem to ćwiczenie niż za ostatnim razem, ale być może pojechałem trochę lżej.
Dane tylko z Tabaty: Dystans: 3,14km Śr. prędkość: 43,00km/h Śr. tętno: 192 Kadencja: 94
Wracając, dla sprawdzenia, pojechałem podjazd do Małoszyc. Jest całkiem fajny, ale zjazd jest dosyć niebezpieczny przez zakręty, przez które nie widać czy jedzie jakieś auto. Na sam koniec zrobiłem jeszcze pętelkę po osiedlach w Lęborku.
Oj było ciężko. Jak wyjeżdżałem na trening to wiedziałem już czego się mogę spodziewać - rok temu raz spróbowałem wykonać to ćwiczenie, jednak wtedy nic z tego nie wyszło za bardzo. Pojechałem na Słupsk i po 25 minutach rozgrzewki zrobiłem nawrót. Chwilę jeszcze spokojnie pokręciłem i się zaczęło! To nie jest trening, tylko rzeź :). A już po ćwiczeniu myślałem, że mi spłoną płuca. Masakra. Postaram się częściej robić protokół Tabaty, bo ponoć efekty daje świetne, chociaż nie wiem czy dam radę, bo jednak jest to bardzo bolesne (a to tylko 50min treningu)
Dane tylko z Tabaty: Dystans: 2,83km Średnia prędkość 42,9 km/h Maks. prędk.: 55,3 km/h (na prostej) Średni puls: 195 Śr. kadencja: 98
Całkiem ciekawie się to prezentuje, zwłaszcza że 10-sekundowe przerwy były praktycznie bez pedałowania (lekko tylko kręciłem, ale bez naciskania).
Pojechałem dzisiaj do Gotętowa, przez Łęczyce do Łebienia i przez Garcegorze do Lęborka. W mieście zrobiłem jeszcze dwie pętle 5km. W sumie fajna trasa, mało dziur (z wyjątkiem jednego odcinka), chociaż trochę za krótka (ok. 35km). Wiatr dzisiaj był dość silny i mocno przeszkadzał. Coś dzisiaj puls masakrycznie wysoki, nawet przy lekkim kręceniu nie chciał zejść poniżej 170 - ciekawe dlaczego.
W sumie to dzisiaj nie miałem jechać, ale prognozy pogody na jutro (niezbyt dobre) i dzisiejsza pogoda (cieplutko) zmieniły plany :) Tak jak i wczoraj pojechałem dzisiaj dość mocno, zrobiłem kilka konkretniejszych zaciągów. Do Darżyna doleciałem ze sprzyjającym wiatrem, potem nawrót no i dużo cięższy powrót. Starałem się przez większą część jazdy trzymać wysoką kadencję no i po średniej to widać - 98. Ogólnie jestem zadowolony z dzisiejszej jazdy.
O 10 pod Różaną zebrała się mała grupka, jednak coś dzisiaj nie chciało się nikomu jechać... więc skończyło sie na jeździe spacerowym tempem przez Wicko, Maszewko, do Lęborka. Tak się rozleniwiłem, że zrezygnowałem z planowanej dalszej samotnej jazdy. Trochę szkoda takiej pogody, ale może to i dobrze, bo miałem 4 dni przerwy i takie spokojne rozkręcenie dobrze mi zrobi (chyba) :). A no i żeby nie było ciągle takiego zamulania, to depnąłem nieco mocniej w kilku momentach, na jednym podjeździe 400-500m cały pojechałem na stojąco i doszedłem do pulsu 201. Minusem tych "akcji" było to, że potem musiałem jechać 15-20km/h przez kilka minut żeby grupa doszła :)
Wybrałem się na trening i podczas jazdy drogą na Słupsk tuż za Lęborkiem dogonił mnie kifor więc postanowiłem schować się w cieniu i jechać razem z nim. No i nie powiem, tempo było jak dla mnie naprawdę mocne :). Ale udało się wytrzymać do końca. Cieszy mnie jedna rzecz, mianowicie że jeśli chodzi o podjazdy jest już całkiem dobrze, a będzie mam nadzieję jeszcze lepiej :). Takiego tętna średniego na takim dystansie to ja jeszcze nie miałem ;] A i przy okazji poznałem nowy świetny przejazd leśny do Dziechna.