Wpisy archiwalne w miesiącu

Maj, 2011

Dystans całkowity:704.64 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:26:19
Średnia prędkość:26.78 km/h
Maksymalna prędkość:64.58 km/h
Suma podjazdów:2770 m
Maks. tętno maksymalne:196 (91 %)
Maks. tętno średnie:168 (78 %)
Suma kalorii:10360 kcal
Liczba aktywności:11
Średnio na aktywność:64.06 km i 2h 23m
Więcej statystyk

31.05

Wtorek, 31 maja 2011 · Komentarze(0)
Kategoria 0-50
Miało być 50km, zrobiłem 35 bo upał nie do wytrzymania, a picie skończyło się bardzo szybko. Ogólnie jakoś źle mi się dzisiaj jechało.

Trasa: Lębork - Pogorzelice - Unieszyno - Maszewo - Lębork

KaszebeRunda 2011

Niedziela, 29 maja 2011 · Komentarze(0)
Kategoria 100-150
Na maraton w Kościerzynie wybrałem się razem z Kacprem i Kubą. W mieście pojawiłem się razem z Kacprem już w piątek około 15, nocleg mieliśmy w Stężycy 10km od centrum. Pobudka w sobotę około 7:00, śniadanie oraz spokojna jazda do Biura Startowego, którą potraktowaliśmy jako rozgrzewkę. Na miejscu spotkaliśmy się z Kubą i o 9:20 ruszyliśmy.

We trzech całą niemal grupę ciągnęliśmy przez pierwsze 60km, po czym z Kacprem podczepiliśmy się pod grupę z 9:30, która nas wymijała. Po jakichś 3km stwierdziliśmy, że takiego tempa za długo nie wytrzymamy więc odczepiliśmy się i swoim tempem dojechaliśmy do drugiego na trasie bufetu (na 1. się nie zatrzymaliśmy). Był to jedyny postój, więc zjedliśmy po bananie, wzięliśmy je na drogę oraz uzupełniliśmy bidony po czym ruszyliśmy dalej.

Kacper:


Po jakimś czasie podczepiliśmy się do samotnego rowerzysty, odpoczęliśmy trochę, po czym daliśmy mu zmianę i odjechaliśmy. Swoim tempem, nie przemęczając się przejechaliśmy już resztę trasy. Lekki kryzys złapał nas na około 10km przed metą, ale nie było tragedii. Na metę wjechaliśmy równocześnie uzyskując czas 04:42:00 (oboje identyczny co do sekundy). Czas samej jazdy 04:35:11.

Ja:


Organizacja maratonu w mojej ocenie idealna, wszystko dopięte na ostatni guzik. Całe szczęście nikt z nas trzech nie złapał gumy ;)
Pierwszy maraton w życiu myślę, że udany.

Relacja Kuby: http://jakeshake.bikestats.pl/498113,KaszebeRunda-2011.html

25.05 - wyjątkowo nieudany trening

Środa, 25 maja 2011 · Komentarze(2)
Kategoria 0-50
Dzisiaj jako że zbliża się KaszebeRunda pojechałem bardzo spokojnie, żeby pełnię sił zachować na sobotę.

Po dojechaniu do Linii zawróciłem i z powrotem miałem naprawdę bardzo silny wiatr w twarz. Pech chciał, że niedaleko za Linią wpadłem w koleinę co skończyło się glebą. Z powodu lekkiego szoku usiadłem na chwilę na poboczu, po czym ruszyłem dalej. Straty: rozwalony podbródek, obite udo, porysowana klamka i pedał, rozdarta bluza :( Dobrze że nic nie jechało, bo mogłoby się to skończyć dużo gorzej.

Na domiar złego całą niemal drogę Linia - Lębork jechałem pod mocny wiatr. Nawet z Dziechna mi się ciężko zjeżdżało :)

Podsumowując: już wiem jak chwila nieuwagi może się tragicznie skończyć i muszę być ostrożniejszy w przyszłości.

22.05 - w grupie nad Jezioro Żarnowieckie.

Niedziela, 22 maja 2011 · Komentarze(0)
Kategoria 100-150
Razem z lęborskimi szosowcami ruszyliśmy spod Różanej o godzinie 9:00. Chcieliśmy zrobić ponad 100km. Pogoda była bardzo słoneczna i ciepła.

Na 9. kilometrze, za Wilkowem, złapałem gumę. Wymiana poszła dość szybko, poniżej 10min. Miałem obawy czy jechać dalej z tak małą ilością powietrza, ale zostałem namówiony i ruszyliśmy w kierunku Garczegorza.

Trzymałem się za grupą cały czas w miarę spokojnie, było może 4-5 mocniejszych akcentów, ale jakoś sobie radziłem. Po drodze dopompowaliśmy jeszcze moją oponę i wtedy byłem już o nią spokojny :) Za Żelaznem grupa mi uciekła, ale jako że miałem szansę w postaci zjazdu, zaparłem się i ich dogoniłem.

O ile dobrze pamiętam ,w okolicach Nadola zatrzymaliśmy się przy sklepie bo musiałem uzupełnić bidon. Kiedy ruszyliśmy już wiedziałem że jest niedobrze. Na 72. kilometrze odstałem, "odcięło mi prąd". Pierwszy raz coś takiego miałem. Doczłapałem się jeszcze kawałek i postanowiłem poczekać na kolarza, który też wysiadł. Wracaliśmy razem, powolutku, ale mimo niskiej prędkości jechało mi się niezwykle ciężko. Wkrótce skończyło mi się picie i zaczęła się prawdziwa katorga. Przez 20-30km czułem się tragicznie, cały czas myślałem czy nie zadzwonić do rodziców. Jednak udało mi się wytrzymać, ledwo ledwo, ale udało :) Na lecący w telewizji 15. etap Giro d'Italia nie mogłem patrzeć :D

Poniższa trasa myślę, że jest poprawna, chociaż mogłem się pomylić, jechałem tamtędy pierwszy raz.

21.05

Sobota, 21 maja 2011 · Komentarze(0)
Kategoria 0-50
Dzisiaj miałem niestety ograniczony czas przez to że trochę zaspałem. Zdecydowałem się pojechać tę samą trasę co ostatnio, z tym że dzisiaj na początku pojechałem do Leśnic na rozgrzewkę, a dopiero potem pętlę przez Janowice. Całkiem silny wiatr mocno mi dokuczał, ale z nim nie walczyłem. Zrobiłem kilka szybszych podjazdów pod hopki, których na tej trasie jest pod dostatkiem :)

19.05

Czwartek, 19 maja 2011 · Komentarze(0)
Kategoria 50-100
Pogoda dopisała. Pojechaliśmy razem z Kubą. Chcieliśmy się zmieścić w dwóch godzinach i nam wyszło. Pojechaliśmy pętlę przez Janowice, a na koniec dobiliśmy jeszcze do Leśnic i z powrotem. Wiatr całkiem nieźle sobie radził w utrudnianiu nam jazdy :)

Przerwana jazda...

Wtorek, 17 maja 2011 · Komentarze(0)
Kategoria 0-50
Chciałem zrobić około 40km, ale w Nowej Wsi złapał mnie deszcz. Myślałem , że zaraz przejdzie, więc pojechałem dalej. Ale rozpadało się tak mocno, że ledwie widziałem dokąd jadę, więc w Wilkowie zawróciłem.

Musiałem uważać na dziury, były zalane wodą, a po szosie płynęły małe strumyczki :D

14.05 - Gniewino

Sobota, 14 maja 2011 · Komentarze(1)
Kategoria 50-100
Dzisiaj postanowiłem pojechać eksperymentalną trasą do Gniewina. Trasa wiodła przez Godętowo > Łęczyce > Chrzanowo > Dąbrówka > Kostkowo > Gniewino, powrót przez Perlino > Żelazno > Gościęcino > Brzeźno > Nowa Wieś Lęb. > Lębork

Pierwotnie miałem wracać przez Borkowo Lęborskie, Maszewko i Garczegorze, ale w okolicach Żelazna źle skręciłem. Skutkiem tego było to, że musiałem przebić się przez dwa około 200-metrowe odcinki po kocich łbach. Ale nie było tak strasznie. Reszta jezdni w miarę OK.

Co do drogi do Gniewina, miejscami straszne dziury. Od Chrzanowa do skrzyżowania na Dąbrówkę jezdnia strasznie wąska, jakby jednokierunkowa. Potem, za Dąbrówką, zaczęła się droga szutrowa... Na początku chciałem zawracać, ale po chwili uznałem, że nie jedzie się tak źle. Poczułem się troche jak na jedym z etapów z odcinkami szutrowymi Giro d'Italia :D.

W Gniewinie zatrzymałem się na parkingu przy wieży widokowej, zjadłem batony, odpocząłem chwilkę i ruszyłem w drogę powrotną.

Na tle wieży widokowej

Trening w sumie udany, ale następnym razem pomyślę o jakichś modyfikacjach na tej trasie :) Poza tym czuć było 3-dniową przerwę w jeździe spowodowaną brakiem czasu.

10.05

Wtorek, 10 maja 2011 · Komentarze(0)
Kategoria 0-50
Wczoraj odpocząłem po niedzielnej setce, dzisiaj przejechałem pętlę Lębork > Pogorzelice > Unieszyno > Maszewo > Łebunia > Popowo > Lębork.

Trasa nieźle pofałdowana, ciągle albo z górki, albo pod górkę. Prawie zero płaskiego :). Pogoda idealna, niemal bezwietrzna. Po drodze minąłem dwóch kolarzy. Jechało się bardzo fajnie. Jedynie droga od Maszewa do Łebuni tragiczna, no ale da się przejechać :)

Niedzielna jazda w grupie

Niedziela, 8 maja 2011 · Komentarze(2)
Kategoria 100-150
Dzisiaj po raz pierwszy jechałem z tak liczną grupą (8 osób). Razem z Kubą (JakeShake) podłączyliśmy się pod lęborskich kolarzy i o godz. 9:00 ruszyliśmy w trasę. Pojechaliśmy tę samą trasę, co jechałem ostatnio, czyli Lębork - Potęgowo - Stowęcino - Górzyno - Redkowice - Lębork.

Relacja Kuby: http://jakeshake.bikestats.pl/480794,805-Pierwsza-jazda-z-szosowcami.html

Do Potęgowa rozgrzewka, później nieco mocniej, na około 35km (jak dla mnie) ogień ;). W pobliżu 40. kilometra nie wytrzymałem tempa i odpadłem. Zaczekałem na Kubę i Karolinę i ruszyliśmy swoim tempem do Lęborka. Tam razem z Kubą postanowiliśmy zrobić jeszcze tour de roszarnia, tyle że od strony Pogorzelic. Więc podjechaliśmy do Żabki, uzupełniliśmy bidony i w drogę :D. Mieliśmy nadzieję spotkać kolarzy, którzy nam uciekli, bo podsłuchaliśmy, że mają zamiar tamtędy jechać (od drugiej strony). Niestety nic z naszych planów nie wyszło.

Po drodze wdrapaliśmy się na górkę w lesie między Pogorzelicami a Unieszynem. Odsapnęliśmy chwile i ruszyliśmy dalej. W naszych głowach zrodził się pomyśl dobicia do setki, więc dojeździliśmy 10km w mieście.

Wspomniana górka + odpoczywający Kuba :)

Średnia jak dla mnie magiczna, dodam jedynie że na 65. kilomatrze mieliśmy średnią 28,94.