Dzisiaj poćwiczyłem podjazdy. Pogoda całkiem OK, nie za ciepło, nie za zimno. Jechało mi się przyjemnie.
Trasa: 4 razy podjazd pod Dziechno (+ 4 spokojne zjazdy). Jeśli liczyć, że jeden podjazd Lębork - Dziechno ma 159m przewyższenia (http://www.roweromania.dzs.pl/roweromania/ranking-podjazdow/), to zrobiłem dzisiaj około 636m w pionie :D.
Dzisiaj jako że zbliża się KaszebeRunda pojechałem bardzo spokojnie, żeby pełnię sił zachować na sobotę.
Po dojechaniu do Linii zawróciłem i z powrotem miałem naprawdę bardzo silny wiatr w twarz. Pech chciał, że niedaleko za Linią wpadłem w koleinę co skończyło się glebą. Z powodu lekkiego szoku usiadłem na chwilę na poboczu, po czym ruszyłem dalej. Straty: rozwalony podbródek, obite udo, porysowana klamka i pedał, rozdarta bluza :( Dobrze że nic nie jechało, bo mogłoby się to skończyć dużo gorzej.
Na domiar złego całą niemal drogę Linia - Lębork jechałem pod mocny wiatr. Nawet z Dziechna mi się ciężko zjeżdżało :)
Podsumowując: już wiem jak chwila nieuwagi może się tragicznie skończyć i muszę być ostrożniejszy w przyszłości.
Dzisiaj miałem niestety ograniczony czas przez to że trochę zaspałem. Zdecydowałem się pojechać tę samą trasę co ostatnio, z tym że dzisiaj na początku pojechałem do Leśnic na rozgrzewkę, a dopiero potem pętlę przez Janowice. Całkiem silny wiatr mocno mi dokuczał, ale z nim nie walczyłem. Zrobiłem kilka szybszych podjazdów pod hopki, których na tej trasie jest pod dostatkiem :)
Chciałem zrobić około 40km, ale w Nowej Wsi złapał mnie deszcz. Myślałem , że zaraz przejdzie, więc pojechałem dalej. Ale rozpadało się tak mocno, że ledwie widziałem dokąd jadę, więc w Wilkowie zawróciłem.
Musiałem uważać na dziury, były zalane wodą, a po szosie płynęły małe strumyczki :D
Trasa nieźle pofałdowana, ciągle albo z górki, albo pod górkę. Prawie zero płaskiego :). Pogoda idealna, niemal bezwietrzna. Po drodze minąłem dwóch kolarzy. Jechało się bardzo fajnie. Jedynie droga od Maszewa do Łebuni tragiczna, no ale da się przejechać :)